Natychmiast
oderwałam się od Jacka. Kilka metrów przede mną stał mój tata. Zdziwiłam
się, przecież miał być później. Zrobiło się niezręcznie. Na samym początku
naszego spotkania przyłapał mnie w takiej sytuacji. I to jeszcze z kimś, kto
nie jest moim chłopakiem. Gorzej już chyba być nie mogło. Mimo wszystko
podbiegłam do taty i mocno przytuliłam.
- Bardzo tęskniłam. – po moim policzku spłynęła łza
szczęścia.
- Ja też, córeczko. Cieszę się, że udało nam się spotkać.
Kiedy puściłam go z uścisku, zwróciłam wzrok na Jacka, który również nie wiedział jak się zachować.
Kiedy puściłam go z uścisku, zwróciłam wzrok na Jacka, który również nie wiedział jak się zachować.
- To twój chłopak czy ćwiczyliście do roli w sztuce
teatralnej?
Tata zaśmiał się i patrzył raz na mnie, raz na Gilinsky’ego.
- Tak, to.. to mój chłopak. – założyłam kosmyk włosów za ucho i przełknęłam ślinę.
Tata zaśmiał się i patrzył raz na mnie, raz na Gilinsky’ego.
- Tak, to.. to mój chłopak. – założyłam kosmyk włosów za ucho i przełknęłam ślinę.
Nigdy nie przypuszczałam, że będę musiała okłamywać
własnego ojca. Już nie mówiąc, że będę musiała udawać dziewczynę tego dupka.
- Miło cię poznać, nazywam się Oliver. – podał mu rękę.
- Jack. – uścisnął ją.
Wpuściłam obydwóch do domu i zaprowadziłam tatę do
salonu, a z Jackiem poszłam do kuchni.
- Dobra, to ile chcesz za udawanie mojego chłopaka? –
powiedziałam pół głosem.
- Że co? – Jack uniósł brwi. – nic nie chcę,
wystarczająco dużo dostałem.. będę mógł być blisko ciebie.
Przewróciłam oczami i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Nie podoba mi się, że okłamujesz własnego ojca, ale to
już twój biznes. – wzruszył ramionami. – chcesz coś do picia?
- Wodę. Dla mojego taty też możesz nalać. Szklanki są tam. – wskazałam palcem na górną szafkę i wróciłam do taty.
Usiadłam obok niego. Rozmawialiśmy o wszystkim. Opowiadał, że świetnie układa mu się z żoną, dzieci są grzeczne, a firma wznosi się na wyżyny z każdym dniem. Kiedy wspomniałam o mamie, zasmucił się i przepraszał. Ciągle się obwinia o ich rozwód. A ja już dawno mu wybaczyłam. Jestem dorosła i rozumiem, że czasami ludzie zakochują się w kimś innym.
- Wodę. Dla mojego taty też możesz nalać. Szklanki są tam. – wskazałam palcem na górną szafkę i wróciłam do taty.
Usiadłam obok niego. Rozmawialiśmy o wszystkim. Opowiadał, że świetnie układa mu się z żoną, dzieci są grzeczne, a firma wznosi się na wyżyny z każdym dniem. Kiedy wspomniałam o mamie, zasmucił się i przepraszał. Ciągle się obwinia o ich rozwód. A ja już dawno mu wybaczyłam. Jestem dorosła i rozumiem, że czasami ludzie zakochują się w kimś innym.
Próbowałam mu to wytłumaczyć, ale on upierał się na
swoim.
Jack przyniósł dla nas wodę.
- Ja już będę leciał, jestem umówiony z kumplem. – odparł
i pocałował mnie czule w usta. Pożegnał się z moim tatą i wyszedł.
- Długo jesteście razem?
- Nie, w sumie to od dzisiaj. Ale znałam go już
wcześniej, chodził ze mną do liceum w Bostonie.
- Kurczę, wiedziałem, że skądś go kojarzę. – odparł. –
zależy ci na nim?
Przytaknęłam.
Przytaknęłam.
- Na ile przyjechałeś? – zmieniłam temat.
- Jutro po południu muszę wyjechać. Praca nie każe na
siebie czekać.
Uśmiechnąłem się. Obydwoje zgłodnieliśmy, więc
postanowiliśmy wybrać się do restauracji. Po drodze dalej rozmawialiśmy, starałam
się nie okazywać swojej niepewności. Tata znów pytał się o Jacka, musiałam
okłamać i mówić, że jest miły, kochany, czuły.. te wszystkie słowa wylatywały
ze mnie z trudem. Znajdowaliśmy się w centrum miasta, gdzie ruch był dość
spory. Nie wiedziałam gdzie jest jakaś dobra restauracja. Spytałam się z
jednego z przechodniów. Starszy mężczyzna polecił najlepszą i opisał gdzie ona
jest. Nie było to daleko więc bez problemu tam trafiliśmy. Zajęliśmy miejsca.
Kelnerka przyniosła nam menu. Przejrzeliśmy je i obydwoje zdecydowaliśmy się na
smażoną rybę z frytkami i surówką. Złożyliśmy zamówienie i czekaliśmy.
Przytulne miejsce. Jeśli jedzenie jest tak dobre jak wygląda wnętrze, to będę
tu częściej przychodzić.
Dwadzieścia minut
później
- Pójdę do toalety. – oznajmiłam, połykając ostatni kęs.
Wstałam i skierowałam się do łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby i umyłam ręce.
Chciałam napisać do Camerona, ale zapomniałam wziąć od niego numer.
Postanowiłam jednak napisać do Brada. Nie dawał znaku życia od kiedy zadzwoniłam
i zaczęłam się martwić.
Do: Bradley
Cześć. Czemu się
nie odzywasz, stało się coś?
Schowałam telefon z powrotem do kieszeni i wróciłam do
taty. Jednak on nie siedział przy stoliku, tylko koło jakieś kobiety. Schowałam
się za ścianą i podglądałam ich. Ewidentnie ją podrywał. Zmarszczyłam brwi, nie
wiedziałam o co chodzi. Nie mogłam dłużej na to patrzeć. Przerwałam to.
Obydwoje patrzyli na mnie, ale mój wzrok był skierowany tylko na tacie.
Przecież pół godziny temu mówił, że kocha Bethany, a teraz flirtuje z inną.
Wyszłam z restauracji. Tata mnie dogonił.
- Jak możesz.. – spytałam łamliwym głosem. – wytłumaczysz
mi to?
Nie otrzymałam odpowiedzi. Nie spuszczałam z niego
wzroku. Staliśmy bezczynnie przez dłuższy czas.
- Powiesz coś wreszcie? – spytałam ze złością.
- Rozwodzę się z Beth.
Otworzyłam szeroko oczy. Jak to się rozwodzą? Tak długo już
są razem. Musiałam wiedzieć wszystko.
- Co się stało?
- Powiedziała mi, że jest lesbijką..
Zamurowało mnie. Teraz już wiem, że niepotrzebnie na
niego naskoczyłam. Usłyszeć od partnera, że jest innej orientacji musi być
największym ciosem w serce. Bo przecież nie ma szans aby być dalej razem.
- K-kiedy się rozwodzicie?
- Za dwa tygodnie. Dowiedziałem się o jej orientacji dwa
dni temu, byłem załamany. Musiałem odreagować i dlatego cię odwiedziłem.
Wtedy zrozumiałam, że jego przyjazd tu nie był dla mnie.
Ale nie miałam mu tego za złe. Postąpiłabym tak samo. Wciąż go kocham i będę go
wspierać we wszystkim. Przeprosiłam za swoje zachowanie i mocno go przytuliłam.
Cieszę się, że mi o tym powiedział Jednakże i tak uważam, że nie powinien brać
się za inne. Przez chwilę myślałam o tym, aby wrócił do mamy, ale ich już od
dawna nic nie łączyło, więc nie ma szans.
- Zapłacę za obiad. – chwyciłam za klamkę.
– Kocham cię Bianca.
- Ja ciebie też, tato. – posłałam mu uśmiech i weszłam do
środka aby rozliczyć się z kelnerką.
Jack’s POV
Siedziałem bezczynnie u Camerona i zastanawiałem się co
mogę jeszcze zrobić żeby Bianca mi wybaczyła. Nie dziwie się, że tak mnie
nienawidzi. Dręczyłem ją przez całe liceum, traktowałem jak śmiecia, a niedawno
próbowałem ją zgwałcić i szantażowałem. To by było wręcz dziwne, gdyby wrzuciła
mi się w ramiona. Ale nie będę się poddawał. Będę walczył. Muszę tylko pozbyć
się Griera. Oczywiście nie myślę o żadnym morderstwie. Jestem zdolny do różnych
rzeczach, ale bez przesady. Poza tym ten drań wisi za dużo kasy żebym ot tak
zadźgał go nożem czy coś. A widzę, że Bianca go kręci, Ha, on nie ma ze mną
szans i nic mi nie zrobi. Mam na niego haka. Nie podskoczy mi choćbym miał
wywieźć Biancę na drugi koniec świata. Tak, przyznaje się, jestem chamem, ale
cholera… zakochałem się. Nie pragnę tej dziewczyny w łóżku, pragnę jej w swoim
uścisku. W swoim szczerym i czułym pocałunku. W pewnym sensie cieszę się, że
jestem jej udawanym chłopakiem, ale ona okłamuje swojego ojca. Już wolałbym aby
powiedziała mu prawdę. Dostałbym w ryj ze dwa razy i może pozbyłbym się
wyrzutów sumienia. Założę się, że o Eleanor też nie wie. Pewnie mało kto wie.
Mam się czuć wyróżniony?
Kiedy już obmyśliłem mały plan w głowie, na dół zszedł
Matt wraz z Laureen.
- Idziesz zapalić? – rzucił od niechcenia mój przyjaciel.
Zgodziłem się. Musiałem się trochę odstresować. Wyszliśmy
na taras. Matt dał każdemu po fajce. Odpaliłem swoją i od razu się zaciągnąłem.
Przez to, że ciągle miałem w głowie Biancę, zakrztusiłem się dymem.
- A ty co? Wyglądasz jakbyś palił od wczoraj. – średniego
wzrostu blondynka wybuchnęła śmiechem. Co za idiotka. Czy mówiłem już jak
bardzo mnie wkurwia? Gdyby nie Matt, walnąłbym ją prosto w tą tlenioną pustą
łepetynę. Dobra, także laski mnie kręcą, ale Laureen to wyjątek. Nieważne jak
bardzo jest dobra w łóżku, w życiu bym się z nią nie przespał.
Po dwóch kolejnych zaciągnięciach, zdeptałem papierosa na
trawniku i poinformowałem moje towarzystwo, że idę do Griera. Trzeba się z nim
rozmówić i uświadomić, że Bianca jest moja. Na początek będę delikatny, jeśli
będzie pyskował, zmienię nastawienie.
****
- Cześć Jack. – Nash wpuścił mnie do środka. Po jego
twarzy było widać, że nie jest w najlepszym humorze. Zacząłem od zgrywania
dobrego kumpla.
- Wszystko okej? – usiadłem na fotelu w salonie. – nie wyglądasz
najlepiej.
- A, nic takiego.. pokłóciłem się z Biancą, tak naprawdę
o same głupoty.. – chłopak spuścił głowę w dół, przez co jego włosy zakryły
widoczność na jego twarz.
- Nie powinieneś się nią przejmować, jej i tak na tobie
nie zależy.. – machnąłem ręką.
Grier uniósł głowę i rzucił zdezorientowane spojrzenie.
- Powiedziała mi to prosto w twarz.. powinieneś o niej
zapomnieć.. ba, musisz, nie masz wyjścia.
- Niby czemu? – zmarszczył brwi.
Przedstawienie czas
zacząć.
- Bo ona jest w związku ze mną.
Mina Nasha była po prostu bezcenna. Kipiał z zazdrości,
nie ukrywał się z tym. Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, ale zachowałem powagę.
- Nie kłam.. owszem, mówiła mi, że ma chłopaka i to nie
jesteś ty.
O, no proszę.. nasza kochana Bianca jest niezłą
kłamczuchą. Okłamuje wszystkich dookoła, ko by się spodziewał tego po tak
dobrej duszyczce. Zdziwił mnie ten fakt, ale ukrywałem to.
- Pomyśl.. przyznałaby się swojemu przyjacielowi, że
chodzi z jego przyjacielem? Nie bądź taki głupi.. – parsknąłem śmiechem. Nie
mogłem się powstrzymać. – a z resztą, nie wierzysz, idź się jej spytaj.. powie
ci to z przyjemnością, zważywszy na to, że ma cię w głębokim poważaniu.
- Pieprzony chuj. – mruknął pod nosem.
Myślał, że nie
słyszę? Oh, mylił się..
Wypowiedział o dwa słowa za dużo. Nie ujdzie mu to
płazem.
Podszedłem do niego i gwałtownie szarpnąłem za materiał
jego koszulki, przez co nasze twarze dzieliły zaledwie trzy milimetry.
- Masz coś jeszcze do powiedzenia? – warknąłem.
- Tak.. jesteś
popieprzonym skurwisynem, chujem i największym idiotą jaki chodzi po tej
planecie.
Bez żadnych przemyśleń przywaliłem mu prosto w nos.
Chłopak krzyknął z bólu i zakrył uderzone miejsce dłonią.
- Dalej będziesz pyskował? Nie zapominaj, że to dzięki
mnie masz to wszystko.. ten dom, samochody.. chcesz stracić to w jeden dzień?
Myślałem, że dotarło coś do niego. Wręcz przeciwnie.
Zadał mi kilka mocnych ciosów w twarz. Upadłem na ziemię krztusząc się własną
krwią.
- Twoje życie oficjalnie zmieni się w piekło. Obiecuję ci
to.
Zagroziłem mu.
Chłopak uciekł. On chyba nie wie z kim zadarł. Chce
wrażeń? Ja mu je zapewnię.
___________________________________________________________
Co ja mam ci powiedzieć. Nie byłam przygotowana na taką dawkę emocji, bójki Jacka i Nasha spodziewałam się raczej na początku rozdziału. Przyjazdu.. Nie Pamiętam Jak Ma Na Imię Tata Bianci na końcu. Zaprzeczyłaś każdej jednej teorii, jaką ci przedstawiłam, to się normalnie nie zdarza 😂
OdpowiedzUsuń1. Gilinsky naprawdę się zakochał. Bigdy nie powiedziałabym, że on może wiedzieć co to miłość. A już tym bardziej że jest do niej zdolny. Z wyjątkiem miłości do jedzenia, jedzenie kocha każdy.
2. Nie Pamiętam Ja Ma Na Imię Tata Bianci chyba za szybko się otrząsnął. Miałam ochotę go udusić, kiedy okazało się, że podrywa inną kobietę - cieszę się, że się powstrzymałam. Chociaż to nie zmienia faktu, iż trochę się pospieszył.
3. "Muszę się pozbyć Griera" dlaczego ja pomyślałam, że on chce go zabić. Zresztą, gdyby spróbował, miałby do czynienia ze mną, a to nie skończyłoby się dla niego dobrze. Potrafię być naprawdę niebiezpieczna.
4. NARESZCIE, NASH ZROBIŁ COŚ NA CO MIAŁAM OCHOTĘ OD POCZĄTKU TEGO FAN FICTION. Cóż, może wpadł w jeszcze większe bagno, ale wyobrażenie zakrwawionego Jacka zwijającego się z bólu na podłodze było tego warte. Jestem tylko ciekawa co będzie.
Nie jestem w formie. Nie mam żadnego pomysłu na ciąg dalszy. Nie wychodziło mi nawet wymachiwanie palcem i odchrząkiwanie, a robię to zawsze kiedy jestem oburzona. Bardzo często się oburzam, to naturalne.
To zdecydowanie najlepszy rozdział pod względem stylu pisania. Jeśli wcześniejsze opisy mnie powalały, to te po prostu zakopały mnie żywcem. Szczególnie, co jest bardzo dziwne i.. dziwne, moment, w którym Jack myślał o Biance. Nadal nie mogę się oswoic z myślą, że po tych wszystkich latach znęcania i podkopywania poczuł do niej coś więcej. Ale jasne, typowy facet - zwrócił na nią uwagę dopiero, gdy wyszła z cienia i zaczęła o siebie bardziej dbać. Muszę to przeżyć.