Pukałam i waliłam do drzwi Dallasa jak opętana. Musiałam
jak najszybciej wyjaśnić to z Jackiem. Nie daruje mu tego. To na pewno jego
sprawka. Bo niby kogo? Kurwa, jak ja mogłam się aż tak upić i się z nim
pieprzyć? Lubię go, aczkolwiek ten widok przyprawił mnie o mdłości. Może i coś
do niego czuję. Ale jednak. Ohyda. Już chyba wolałabym oglądać dwójkę obcych mi
ludzi.
W końcu ktoś uraczył mi otworzyć. A mianowicie Cameron w
samych gaciach i podziurawionych skarpetkach. Ja to zawsze trafię na
niesamowite widoki.
- Jest Jack? – spytałam stanowczo.
- Nie. Wrócił do Bostonu razem z Mattem i Laureen.
Gotowałam się od środka. Wyniósł się. Akurat teraz.
Cameron próbował zamknąć przede mną drzwi, zatrzymałam je
w ostatniej sekundzie.
- To nie wszystko. Trzeba wyjaśnić sobie kilka spraw.
Chłopak z wielką nie chęcią na twarzy wpuścił mnie. W
jego salonie siedział.. Hayes.
To sobie
pogadaliśmy.
- Cześć Bianca. – przywitał się. Pomachałam do niego
niepewnie.
- Pójdę się ubrać. – oznajmił Cameron i udał się na
drugie piętro.
- Wypuszczają dzisiaj Nasha z więzienia. Właśnie na niego
czekamy.
Sama nie wiem czy ta informacja mnie ucieszyła. Można
powiedzieć, że pół na pół.
- Okazało się, że Gilinsky wrobił go w to całe zabójstwo.
Sam się przyznał. Oddał na policji list który podobno był listem pożegnalnym
ofiary.
Czyli Jack jednak się poświęcił.. postąpił właściwie, co
nie zmienia faktu, że jestem na niego wkurwiona i nie mam jak mu tego oznajmić.
Ale ok, teraz najważniejsze jest to, że Nash został oczyszczony z zarzutów i
wszystko dobrze się skończyło. Dla niego.
- Jack zostawił to dla ciebie. – Hayes wręczył mi białą
kopertę. Przyjęłam ją, ale nie zamierzałam jej otwierać.
- Niech się pierdoli.
- Nie lubicie się?
- Długa historia. – wzruszyłam ramionami.
Kiedy Cameron zszedł do nas, rzucił mnie wrogim
spojrzeniem. Nie wiedząc jak zareagować, spuściłam głowę w dół. Hayes chyba to
zauważył, bo po kilkusekundowej ciszy stwierdził, że idzie do kuchni po coś do
jedzenie.
- Wiem o wszystkim. – głos Camerona był oschły, co
spowodowało u mnie lekki paraliż ciała ze strachu. – wiem o twoim drugim życiu
i nie mieści mi się to w głowie.. jak? Po co? Do cholery jasnej, Bianca, czy
jak tam mam cię nazywać..
- Cameron uspokój się.. – przerwałam mu. – czemu się tak
denerwujesz, przecież tu nie chodzi o ciebie.
- Tak, ale chodzi o kogoś kogo znam. Bardzo dobrze znam.
Westchnęłam przeciągająco.
- O Hayesa..
- Tak.. o Hayesa.
***
Postanowiłam wrócić do domu. Bałam się czego spodziewać
się po Nashu. Pewnie rzuciłby we mnie obraźliwymi komentarzami. Nie mówię, że
sobie nie zasłużyłam. Zasłużyłam i to bardzo, ale wolę samą siebie przeklinać
niż słyszeć to od innych. Tym bardziej od osoby która mi ufała.
Siedząc z laptopem, gapiłam się jak idiotka w monitor. A
konkretnie w moje twitterowe konto. Zastanawiałam się czy go nie usunąć.
Cameron o nim wie. I na sto procent wygada Hayesowi. Dobra, wylogowanie się z
internetowego życia nie rozwiąże sytuacji. On i tak będzie wiedział. Mam do
wyboru ucieczkę z miasta lub zachowanie zimnej krwi i stawienie czoła prawdzie.
Mimo, iż pierwsza opcja wydaje się być bardziej wygodna, wybieram tą drugą.
Nie jestem tą Biancą która ucieka przed wszystkim. Co
będzie to będzie. Może i nawet sama wyznam prawdę Hayesowi.
Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, podniosłam się z
kanapy i poszłam otworzyć.
To był Nash.
To był Nash.
Otworzyłam usta chcąc się odezwać. Nie zdążyłam gdyż
chłopak przytulił mnie mocno do siebie. Cholernie brakowało mi tego gestu.
- Przepraszam. – szepnął.
Zmarszczyłam brwi.
- Przecież ty nie masz mnie za co przepraszać. To ja ci
nie wierzyłam.
- Nie. – oderwaliśmy się od siebie. Utrzymywaliśmy bliski
kontakt wzrokowy. – przepraszam, że wcześniej tego nie zrobiłem.
- Co, ale.. ale czego nie zrobiłeś? – nic nie rozumiałam
z jego słów.
Nash odgarnął moje włosy i złapał za podbródek.
Domyślałam się co chce zrobić. Pozwoliłam mu mnie pocałować. Zrobił to tak
czule, delikatnie i.. szczerze.
- Wiedziałem, że się dasz.
- Słucham?
- Widziałem nagranie z tobą i Gilinsky’m. Pieprzysz się z
nim, całujesz ze mną. Jesteś puszczalska.. kto następny? Cameron? A może Hayes?
Przez chwilę wydawało mi się, że się przesłyszałam. On
nazwał mnie puszczalską.
Dlatego właśnie nie chciałam się z nim widzieć.
Łzy napłynęły mi do oczu. Ciężko określić jak się
poczułam. Sama nie byłam do końca pewna. Trochę prawdy w tym było. Ba, nawet
bardziej niż trochę. Jednak nikt nie musiał mówić mi tego wprost.
- Idź stąd. – rozkazałam. – słyszysz, idź.
- Mówisz, masz..
***
Było grubo po drugiej w nocy, a ja siedziałam na schodach
przed domem i płakałam. Nash uświadomił mi kim naprawdę jestem. To wszystko
miało wyglądać zupełnie inaczej. Miałam być szczęśliwa. Miałam się rozwijać. A
nie staczać. W tamtym momencie myślałam o powieszeniu się na pasku od spodni na
pierwszym lepszym drzewie. Ale nawet na to zabrakło mi odwagi.
Nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie przez co dopiero
po pewnym czasie poczułam kogoś obecność tuż obok mnie. O ile wzrok mnie nie
mylił, był to Hayes.
- H-Hayes? – spytałam dusząc się łzami.
- Tak, to ja.. przestań płakać, wszystko będzie dobrze.
- Nie.. nie mogę na siebie patrzeć, rozumiesz? Czuje do
siebie obrzydzenie.. ale czy to w ogóle wiesz o co chodzi?
- Nash i Cam dosyć głośno o tym rozmawiali.. ale ja nie
czuję do ciebie obrzydzenia. Upiłaś się, a Jack jak to Jack. Nie odpuściłby
takiej okazji.
- Ale.. nie żartujesz?
- Nie. – zaśmiał się. – widać, że przeszłaś wiele w życiu
i potrzebujesz kogoś kto cię wesprze. Jeśli można, to ja będę tą osobą.
- N-naprawdę?
- Chcę ci pomóc. Sama sobie nie poradzisz. A Nashem się
nie przejmuj.
- Dziękuję Bradley.
Dopiero po chwili
dotarło do mnie co powiedziałam. No świetnie Bianca, świetnie.
- Um .. słucham?
- Przepraszam. Znam kogoś o tym imieniu i jakoś tak mi
się wymsknęło.
- Twój chłopak?
- Były chłopak. – uśmiechnęłam się i położyłam głowę na
ramieniu bruneta.
__________________________________________________
__________________________________________________
WOW. Sama w to nie wierzę. Dodałam rozdział. DODAŁAM ROZDZIAŁ!!!
Krótki, bo krótki ale cóż.
Krótki, bo krótki ale cóż.
Świetny. Naprawdę mi się podoba.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i zapraszam do siebie http://canitasteyourlipsagine.blogspot.com/
biję rekord guinessa, uwaga.
OdpowiedzUsuńfajny rozdział :)
http://anormalgirlrydel.blogspot.com/2016/03/lba_12.html Zostałaś nominowana do LBA
OdpowiedzUsuńJejku.. Kochana! Uwielbiam tego bloga! Jak to dobrze, że go znalazłam <3 Rozdział genialny ^^ lecę czytać resztę rozdziałów <3 <3 Czekam na nn^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D Całuję :*
//Tami G.
P.S. Zapraszam do siebie http://kickinit-bo-to-wiecej-niz-przyjazn.blogspot.com